Saturday, February 7, 2009

MARIONETKI, BALETY I JAMES BOND - UDAIPUR



Po fascynujacych i jakze zroznicowanych przygodach w poludniowych Indiach pora ruszac ku polnocy bo nasz kolejny lot (z Delhi) juz tuz tuz...
Naszym przedostatnim punktem programu jest sliczny Udaipur w Rajastanie. Miasto rozpieszcza nas od pierwszych minut, gdy docieramy do naszych kwater w Panorama Guest House, ktory okazuje sie nasza ulubiona noclegownia az po dzien dzisiejszy. Schludnie, wygodnie, gustownie z restauracja tarasowa, wysmienitym jadlem, zolwiem-maskotka hotelowa w stanie niepokojacej hibernacji, pomocna obsluga i bardzo konkurencyjnym cennikiem. Widok z tarasu obrazkowy, romantyczny i pastelowy. Ile tutaj palacow, w tym ten slynny na wodzie, w ktorym w latach 70' nakrecono jeden z Bondowskich filmowych szlagierow.



Po zrzuceniu "maneli" od razu ruszamy w "tan". To bardzo przyjazne, latwe w nawigacji i przystepne miasto kryje w sobie nie jedna zagadke i nie jedna tajemnice. Zwiedzaniowy zawrot glowy rozpoczynamy od wizyty w palacu Bagori Haveli z mnostwem krolewskich szpargalow, bibelotow i innych kuriozow, w tym ze strojnym ceramicznym pawiem - symbolem naszej calej podrozy, ktory przewija sie na drugim planie wszystkich naszych przystankow. W Udaipurze panuje niezwykla, basniowa niemalze atmosfera.







Delikatna kremowa swiatynie Jagdish staje sie doskonalym tlem dla Hindusek w paradnie kolorowych sari. Rajastan ma renome najbarwniejszego z wszystkich stanow w Indiach i Udaipur jest na to najlepszym przykladem. Tutaj fotografia nabiera zupelnie nowego wizualnego wymiaru.



Palac Krolewski imponuje w kazdym kolejnym pomieszczeniu, na kazdym kolejnym balkonie, kruzganku... Kunsztownie zdobione kafelki, witrazowe szybki w najrozmaitszych odcieniach, tuziny dekoracji, materialy... Poetyczna wizyta:-)









Na deser i w malym holdzie dla naszych tatuskow udajemy sie z Lesem na bogata wystawe staromodnych "automobili" z kolekcji miejscowego Maharadzy. Popijajac lemoniade podziwiamy rolls-royce'y, cadillaki i fordy wszystkie a la vintage! Cos czuje ze pan Krystek spod 39 spedzilby tutaj caly dzien.





Wisienka na torcie okazuje sie fenomenalny wystep miejscowych tancerek w pieknej zamkowej scenerii. Wieczor, w ktorym az sie czlowiekowi plakac chce ze szczescia... Utalentowani muzycy, melanz kolorow, rewelacyjne przedstawienie. Na grande finale najstarsza z artystek w popisowym akrobatycznym niemal tancu na 9 mis, potluczone szklo i inne przyrzady kuchenne. Jestesmy zachwyceni. Bravo!





Poza wszystkimi atrakcjami Udaipur jest znakomitym miejscem na "kawkowanie", obserwowanie ludzi, wypisywanie pocztowek, niekonczace sie zakupy i na niebotyczne ciacho z daktylami i orzechami wloskimi... Z lalkarskiego sklepu z "prawdziwego zdarzenia" po prawie godzinnym debatowaniu wybieramy najpiekniejsza marionetke na swiecie, ktora poleci z nami w swiat by ostatecznie osiasc na jesieni w Dublinie...



Nasz hotelowy taras natomiast okazuje sie ponadto wymarzonym miejscem na spontaniczna konsumpcje wisniowego nektaru (ach co to byl za prezent rodzicki!) w towarzystwie sympatycznego Anglo-Irlandczyka z polskimi korzeniami - Craiga.
Zolw nadal drzemie, Aretha spiewa dla Obamy az ciarki czlowieka przechodza, cale miasteczko juz na "bialej sali" a my na lekkim rauszu nie mozemy uwierzyc, ze juz jutro musimy stad uciekac. Bo Udaipur najpiekniejszy na swiecie jest no!



4 comments:

Unknown said...

Dzieki za kolejna porcje smakowitych opisow Waszych przygod.

Jadziadzia said...

Udaipur. Jakże obce i suche było na początku to słowo, ale dzięki Wam śpiewnie rozbrzmiewa teraz w moich uszach (chyba mnie poniosło troszku hi hi hi). Wszystko bym dała, żeby być tam razem z Wami i popijać tą bossską kawusię!
Nie chce wiedzieć co przeżywałeś Shremie oglądając te tańce... Lepiej tego nie roztrząsać :-).
Jak zwykle całuje WAS mocniuchno :-*. Jadziadzia :-).

Lola said...

A w poniedziałek w telewizji była "Ośmiorniczka" ;) Okopałam się stosowną lekturą i w ten sposób ze zdwojoną siłą śledzę relację! Gdzie mnie teraz zabieracie?

BuźKa ;)

Unknown said...

Autka cudaaaaaaaaaaaaa!Odsylam wszystkich zakochanych w zabytkowych autkach do waszych albumow PICASA! Takie perly motoryzacji zapieraja dech w piersiach i w glowach sie tego nie mozna wyonaczyc :-)))
Tata.