Tuesday, October 14, 2008

MELODIE Z TYSIACA I JEDNEJ NUTY...

Arabskie dzwieki towarzysza nam na kazdym kroku, tak w Egipcie jak i w Jordanii gdzie obecnie sobie jestesmy. Od hipnotycznych "zaspiewow" muezzina z meczetu wzywajacego do modlitwy pieciokrotnie na dobe, przez klasyke arabskiej piosenki grana w kafejkach, restauracjach, barach, srodkach transportu, nawet dzis na plazy nad Morzem Martwym, az po arabski pop, ktorymi zdominowane sa miejscowe stacje telewizyjne...
Jestem w swoim zywiole. Gdzies chyba w poprzednim wcieleniu musialem miec jakies konotacje orientalne skoro muzyka ta jest mi tak szalenie bliska, pomimo tego, ze jej melodyka, rytmika, instrumentarium i strona wokalna tak odbiegaja od europejskich standardow.
Klasyczna piosenka egipska dla przykladu jest fascynujaca podroza akustyczna (circa 15 minut!) z kwiecistym, przebogato tkanym instrumentalnym wprowadzeniem z obowiazkowa dawka dramatycznej sekcji smyczkowej, "smyki egipskie" jak nazywamy je z Mackiem wrecz plyna, unosza sie w powietrzu. Piosenka taka powinna tez zawierac kilkakrotne zmiany rytmiczne i misternie odspiewane "opowiesci" przystrojone kunsztownymi wokalizami.
Skomplikowane acz arcypiekne to dziela. Smialo moge powiedziec, przy moim eklektycznym guscie muzycznym, ze ze wszystkich melodii swiata, to wlasnie te arabskie sa memu sercu a i uszom najblizsze...
Dosc gadania. Posluchajcie prosze FAIRUZ i jednego z jej najwiekszych przebojow. Fairuz , zwana "ambasadorka arabskiej piosenki", "poetka glosu" i "sasiadka ksiezyca" jest bezustannie od lat 50tych az po dzien dzisiejszy najbardziej uwielbiana i kultowa artystka we wszystkich krajach arabskich. Wczoraj na kolacji w Ammanie restauracja przez caly wieczor grala jej szlagiery... Pierwszy raz w zyciu mialem ciarki podczas spozywania posilku no moze poza mistrzowskimi "Ruskimi" mojej kochanej babci Jozi! Chyba nie musze wspominac ze idziemy tam znow dzis wieczor (zreszta jadlo tez bylo wysmienite!)... Kliknijta i posluchajta...

http://www.youtube.com/watch?v=BXEVquLJhRE

1 comment:

piotruszeczki said...

Czy Fairuz jest spokrewniona z Farah? hehe Zartuje. Zazdroszcze megaorgazmow dzwiekowych. Nic nie dziala na mnie ( i pewnie Ciebie ) jak odpowiednie dzwieki w odpowiednim czasie i otoczeniu. Nigdy nie zapomne niedzielnej przejazdzki poznym popoludniem po Kochin w Indiach. Radio ustawione na stecje z retro przebojami. Za oknem snujacy sie parami po ulicach Hindusi. Wypelnione po brzegi tearoomy. Chlopcy grajacy w krykieta. Slabnace z minuty na minute swiatlo zachodzacego slonca. Magia.