Tuesday, June 23, 2009
WPROWADZENIE DO BIRMY...
Od czego by tu rozpoczac intrygujacy i wielowarstwowy temat Birmy zwanej obecnie Myanmar...
Zacznijmy moze od usprawiedliwienia powodow, dla ktorych zdecydowalismy sie na podroz do tego odizolowanego od reszty swiata, dreczonego rezimem wojskowym i sankcjami gospodarczymi kraju. Kraju, ktory bojktuje zarowno gros turystow jak i widoczna na arenie miedzynarodowej grupa politykow i dziennikarzy. Kraju, w ktorym praktykuje sie pelna cenzure, blokuje tak wiadomosci ze swiata jak i dostep do wiekszosci stron internetowych...
Przygnebiajacy obrazek dostatnio bytujacych sobie naczelnych wojskowych glow panstwa bezkarnie marnotrawiacych budzet kraju i nie dbajacych o podstawowe nawet zapotrzebowania multietnicznego spoleczenstwa kraju. Wieziona od lat we wlasnym domu, w zalosny, bezprawny sposob laureatka Pokojowej Nagrody Nobla Aung San Suu Kyi...
Wszystkie doskonale znane nam medialnie obrazki dlugo i natarczywie przewijaly sie podczas naszych wielokrotnych "debat" za i przeciw wyprawie do Myanmar. Studiujac roztropnie aktualia w kraju, czytajac i zasluchujac sie w relacjach tych, ktorzy stamtad powrocili oraz posilajac sie zdrowa dawka anty-rzadowych wskazowek niezawodnego przewodnika Lonely Planet, zdalismy sobie sprawe, ze wraz z nasza wizyta bedziemy w stanie chocby minimalnie wesprzec upadajaca ekonomicznie sytuacje mieszkancow Birmy. Ostroznie rozplanowywujac kazdy nastepny krok i kazdy wydatek, przelejemy nasze fundusze niemalze w stu procentach do kieszeni cudownych mieszkancow Birmy a nie karygodnego rzadu, ktory wzbogaca sie z kazdorazowo wykupiona tzw "wycieczka zorganizowana".
Z zamiarem korzystania tylko i wylacznie z niewielkich kwater prywatnych, przemieszczania sie po kraju autobusami (trasy kolejowe i powietrzne maja konotacje rzadowe-brrrrrrrrr!) oraz stolowania sie w drobnych jadlodajniach prowadzonych przez pojedyncze rodziny, ruszamy w 18-to dniowa ekskursje do Myanmar, niebywale podekscytowani rola niezaleznych "wloczykijow".
Przez najblizszych kilkanascie dni postaramy sie przyblizyc Wam, kochani czytacze i kochane panie czytaczki, ten niepowtarzalny, tak rzadko odwiedzany, kraj.
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
4 comments:
'do odważnych świat należy' :D Powodzenia ;)
alez tam bogato, kipi zlotem. Mam nadzieje ze nie palnelam jakiejs glupoty bo zobaczylam fotki, blysnely mi w oko i od razu porwalam sie do pisania komentarzy, a zaraz (w troche odwrotnej kolejnosci - ale dzis jestem SO EXCITED) poczytam co i jak, gdzie etc. buziaki rozrabiaki
takie to wszystko niesamowite i zagadkowe...ale bedzie opowiadania po przyjezdzie!
Wstrzymywałem się z komantarzem do wprowadzenia do Birmy do momentu obejrzenia filmu dokumentalnego "Burma VJ". Wstrzasający to obraz. Zmontowany z nakreconego z ukrycia amatorskimi kamerami materiału, przedstawia wydarzenia z wrzesnia 2007, kiedy to mnisi buddyjscy wyszli na ulica Yangonu by wyrazic swoj sprzeciw przeciw barbarzynskim rządom militranej junty. Protest został krwawo stłumiony. Poczucie jednosci i paralizujacego strachu udziela sie tez widzowi. Goraco polecam! Tym bardziej chyle czoła przed Przemem i Leskiem za odwage i skrzetne zaplanowanie podrozy po tym arcyciekawym i nieodkrytym przez wielu kraju.
Post a Comment